Autonomiczny motocykl BMW – super, tylko po co?2 min czytania
Inżynierowie BMW pokazali światu publicznie efekt swoich wieloletnich prac — autonomiczny motocykl. Jest to model R1200GS, odróżniający się od MotoBot’a Yamahy tym, że nie potrzebuje zrobotyzowanego kierowcy, który by na nim siedział. Wszystko zostało upakowane wewnątrz. Pytanie tylko… po co?
Fascynacja autonomicznymi pojazdami rozpoczęła się już dobrych kilka lat temu. U przeciętnego użytkownika temat ten wywołuje raczej przerażenie, ale nie u inżynierów. Dla nich jest to prawdziwy plac zabaw o nieodkrytych jeszcze możliwościach.
A to wszystko pomimo tego, że świat motocykli cały czas podąża o kilka kroków za samochodami, w których wszystkie nowinki są wprowadzane szybciej. Najczęściej za powód takiego stanu rzeczy obwiniany jest dużo mniejszy rynek, a co za tym idzie mniejsze pieniądze oraz brak miejsca do rozbudowania skomplikowanych systemów. W przypadku autonomicznej jazdy pozostaje jeszcze kwestia równowagi, która w przypadku samochodu nie jest istotna.
Powód
Statystycznie, śmiertelność wśród kierowców motocykli jest 28 razy większa niż tych siedzących za kółkiem. Można zatem śmiało powiedzieć, że to właśnie im najbardziej przyda się rozbudowany asystent pomocy. Oddział motocyklowy BMW udowodnił, że motocyklowy asystent jazdy jest bliżej, niż myślimy.
Inżynierowie BMW utrzymują, że nad tą technologią pracują od ponad 2 lat. Aktualnie motocykl wyposażony w tę technologię porusza się po torze, pochyla na zakrętach, rusza z postoju oraz potrafi się zatrzymać. Wszystko to zobaczycie na wideo.
Tylko po co?
Pozostaje cały czas pytanie, na co komu samobieżny motocykl. Nie potrafię sobie wyobrazić motoTaxi w ten sposób. Plan BMW nie zakłada stworzenia autonomicznego pojazdu, a asystenta, który w krytycznych sytuacjach pozwoli na uratowanie nas z opresji. W pewnych kwestiach jego zakres działania musi być niemal samodzielny.
W przypadku auta asystent hamowania jest stosunkowo prosty. Wykrywanie sytuacji, ocena drogi hamowania i wymuszenie zmiany ciśnienia w układzie hamulcowym. Tak proste podejście do systemu w motocyklu skończyłoby się zwyczajnie wizytą w rowie.
Jako motocyklista powiem, że podoba mi się pomysł BMW na tego rodzaju asystentów jazdy. W tej kwestii motocykle są niczym auta sprzed 10 lat. Mamy raptem ABS i kontrolę trakcji. Wszystkie idee jak poduszki powietrzne spaliły na panewce. A przecież mówimy o naszym bezpieczeństwie.