Nowy rozdział w rozwoju monocykli. Inmotion V11 z amortyzatorami oficialnie2 min czytania
Inmotion w ubiegły piątek zaprezentowało swój najnowszy model monocykla oznaczonego numerem V11. Jest on, w odróżnieniu od poprzedników, wyjątkowo zaawansowany technologicznie. Posiada najmocniejszą lampę, ciekawą konstrukcję oraz zawieszenie dla przyjemniejszej jazdy. To wszystko jednak ma swoją cenę. Co o nim myślicie?
Inmotion to na pewno jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek produkujących między innymi monocykle. Choć ich modele V5, V8 i V10 nie brylowały specyfikacją i często przegrywały przy suchym porównaniu z konkurencją, udało im się zdobyć popularność. Inmotion nie zamierza popełnić tego samego błędu po raz drugi. Tym razem chciał wszystkich zaskoczyć i to się udało. Choć nie jest to sprzęt bez wad, wygląda o wiele bardziej konkurencyjnie.
Inmotion V11F
Pierwsze co się rzuca w oczy to odważniejszy design całego pojazdu. Można by sądzić, że producent wzorował się na batmobilu, albo modelu Z10 konkurencji (Ninebot). Nie ważne co przyświecało im przy tworzeniu nowego modelu, wyszło nieźle.
W modelu V11 zastosowano również szersze koło 3″ w rozmiarze 18″, co powinno być ukłonem w stronę offroadowej jazdy. To w połączeniu z gazowymi amortyzatorami o skoku 70 mm faktycznie możne stanowić nowy rozdział w komforcie podróżowania na monocyklach.
Ci, którzy zauważyli wieczorną porą osobę podróżującą na monocyklu, mogli zauważyć, że podróżuje on z latarką. Dzieje się tak, bo monocykle mają ekstremalnie słabe oświetlenie, które zwyczajnie nie nadaje się do jeżdżenia po zmroku. Tym bardziej po lesie. Inmotion nie tylko zawieszeniem chce pokazać swoją wyższość, ale i oświetleniem. Z przodu znajduje się lampa o mocy 7800 lux a z tyłu gustowne, ledowe oświetlenie rodem wyciągnięte z nowych aut.
Od strony technologicznej postawiono na mocniejszy silnik mogący osiągnąć nawet 3000W z podwójnym zabezpieczeniem oraz sprytnie ukrytym systemem chłodzenia wykorzystujący pęd powietrza podczas jazdy. To wszystko się przełożyło na prędkość maksymalną 50 km/h i nawet 120 km zasięgu.
Wszystko ma swoją cenę
Nie można nie zauważyć, że nowy monocykl Inmotion czerpie garściami z rozwiązań w motoryzacji. Tunele powietrzne, lampy led i zawieszenie są na to dowodem. Skoro 1 koło jest w stanie zbliżyć się rozwiązaniami do auta, to i cena podąży tym samym kierunkiem. Na rynku chińskim V11 będzie kosztował 2300 $. W Europie trzeba się jednak spodziewać więcej o VAT inne koszta. Może to oznaczać ponad 12 000 zł. Jest to faktycznie cena jak za niewielkie auto.
Choć monocykle nie należą do najtańszych środków transportu, są moim zdaniem najbardziej uniwersalnym i wbrew pozorom najbezpieczniejszym. Gwarantuję niespotykaną zwrotność, ale i stabilność przy dużych prędkościach. Wielką zagadką pozostają amortyzatory, które dopiero po pierwszych testach i tysiącach przejechanych kilometrów pokażą, czy to był dobry pomysł.