Szefowie Continental: przyszłością motoryzacji są pojazdy elektryczne i nie chodzi tu o środowisko5 min czytania
Firma Continental jest dobrze znana z produkcji opon samochodowych i rowerowych oraz podeszw sportowych butów. Jest też właścicielem innych podobnych firm, tworzy części do samochodów, a nawet całe układy jezdne. Ma w tym spore, bo prawie 150-letnie doświadczenie. Jeśli szefowie tej firmy zabierają głos w sprawie przyszłości motoryzacji, muszą mieć rację.
Continental to firma, która opiera się przeciwnościom losu, czasu oraz zmianom na świecie. Kilka lat temu obchodzono 100-lecie istnienia na rynku w naszym kraju. Firma dalej cechuje się nowatorskim podejściem do prowadzenia działalności, takim jak te wszystkie nowe start-upy — mimo mijającego czasu i wielu lat doświadczenia. Prawdopodobnie dlatego też „Conti” tak szybko reaguje na potrzeby rynku.
Continental to jeden z największych na świecie dostawców części
Firma dywersyfikuje swoją działalność i poszerza ją stale o nowe kategorie. Przykładem niech będzie, chociażby dział ContiTech, który opracowuje technologie przyjazne środowisku. Ekologiczna guma z korzenia mniszka lekarskiego? Tak i to na skalę przemysłową! To zasługi tego właśnie działu.
Od wielu lat działalność firmy nie koncentruje się już tylko na przemyśle gumowym. To również działy badań i produkcji podwozi, układów napędowych, bezpieczeństwa, a nawet wnętrz pojazdów. Nie będę wymieniał firm, które produkują samochody i korzystają z usług lub części od Continentala. Zdecydowanie łatwiej byłoby wymienić te, które tego nie robią. Przyszła jednak pora na kolejne zmiany.
„To mądry, inteligentny i przewidywalny ruch. Nikt nie chce być jak Polaroid” – Michael Harley, redaktor naczelny w Kelley Blue Book, dla magazynu WIRED.
Przyszłością są elektryczne samochody
O co chodzi z Polaroidem? Edwin Land był założycielem firmy Polaroid. Uznawany jest za wielkiego innowatora i geniusza biznesu. Wzorował się na nim podobno sam Steve Jobs. Coś, czego nie przewidział Pan Land to to, że nastaną czasy, gdy jego produkty staną się bezużyteczne.
Continental nie chce być jak Polaroid. Ma zamiar dostosować produkcję do nowego zapotrzebowania rynku. Mniej komponentów dla pojazdów spalinowych i więcej dla tych elektrycznych. Dirk Abendroth jest od niedawna szefem działu technologicznego w firmie. To człowiek, który zdaje się, że piastuje odpowiednie stanowisko. Wcześniej przewodniczył przy tworzeniu układów napędowych w BMW w modelach i3 oraz i8. Przez pewien czas zajmował się podobnymi zagadnieniami w chińskim Bytonie, którego tu opisywaliśmy.
Dirk Abendroth uważa, że jedynym sposobem na ograniczenie emisji CO2 są samochody elektryczne. Rozumiemy doskonale, co ma na myśli chociaż istnieją już czystsze i bardziej wydajne platformy napędowe, to pojazdy EV wygrywają na razie walkę o „czyste drogi”. Zapewne na zdanie Dirka wpłynęło duże doświadczenie zawodowe w tworzeniu takich pojazdów.
To nie wszystko, uważa on, że adopcja pojazdów elektrycznych będzie miała miejsce znacznie szybciej w przypadku osób, które poruszają się po mieście i na dystansach krótszych niż 100 km. To wydaje się już potwierdzone. Abendroth kładzie jednak nacisk na to, że czeka nas rewolucja. To jego zdaniem nieuniknione, bo producenci pojazdów nie są wstanie osiągać określonych prawem, progów emisji spalin. Wymusza to na nich zmianę w dotychczasowym portfolio oferowanych pojazdów.
Continental gotowy na rewolucję w motoryzacji
Jak już pisałem, „Conti” produkuje wiele układów i podzespołów. Chociaż produkcja pojazdów elektrycznych to znikomy procent tych spalinowych, firma reaguje na potrzeby i zmiany rynku. Szefostwo podkreśla jednak, że proces ten nie przypomina cięcia mieczem, a raczej przestawienie się z produkcji ciastek na babeczki. Continental już teraz wraz ze swoimi firmami zależnymi produkuje, chociażby takie podzespoły jak systemy ładowania, osie pojazdów EV, przetwornice AC/DC i systemy zarządzania akumulatorami.
Dirk Abendroth podkreśla też kolejne zalety, płynące z pojazdów elektrycznych. Te są już wymierne nie tylko dla ekologii, ale również dla użytkowników i producentów. Dirk kieruje uwagę na kilka czynników związanych z produkcją takich pojazdów. Jak ujął to w wywiadzie: wkracza ona w nową erę radykalnej wolności. Podaje tu też przykłady mniejszych silników i przesuniętej w przód grodzi ognioochronnej, która pozwala zaoszczędzić od 20 do nawet 50 cm miejsca. To ponoć różnica między VW Golfem a Mercedesem Klasy S.
Abendroth przywołuje na myśl również inne przykłady, jak płaska płyta podłogowa, która pozwala na znacznie więcej przy aranżacji wnętrza. Twierdzi też, że mógłby wymienić kolejne dziesięć innych walorów, które czynią pojazdy elektryczne bardziej użytecznymi dla klienta i łatwiejszymi do stworzenia przez producenta.
Zdaniem Rozładowanych
Czy nam się to podoba czy też nie, rewolucja nadejdzie. Potwierdzenia płyną od branżowych ekspertów i dużych koncernów (które widzą zysk w szybszej i łatwiejszej produkcji). Ostatnimi czasy widzieliśmy też sporo dowodów na to, że niemal każdy producent jest zainteresowany tym rynkiem, nawet Ferrari czy Hummer.
My jako entuzjaści liczymy na szybką popularyzację „czystych pojazdów” oraz ustabilizowanie się rosnących cen energii.