Historia różowych siedzeń, przez które pewien taksówkarz dostał zakaz kupowania Tesli3 min czytania
Kiedyś już o tym pisałem, ale Tesle można kochać albo nienawidzić. Mocno mi się zresztą oberwało w komentarzach, za to, gdy dawałem dowody, jak świetnym Tesla jest pojazdem i jak fatalny ma serwis. To jedna z tych historii, która rzuca cień na legendę Tesli. Zacznijmy jednak od początku.
To historia miłośnika Tesli, niezadowolonego z napraw serwisowych (a jak!), który po wielu próbach odzyskania pieniędzy, dochodzi swego. Ceną za te starania jest dożywotni zakaz nabywania pojazdów Tesla.
Kristian Henrik Svindal to taksówkarz, który powiedział dość
Kristian jest taksówkarzem jednej z popularnych agencji i pracuje w Norwegii. W 2017 roku postanowił jako narzędzie swojej pracy wybrać Teslę Model X. Auto wydawało się idealnym wyborem, w który kraju dba o środowisko, a zarobki są całkiem niezłe. Nie zrozumcie mnie źle, u nas ten samochód ma status luksusowego, tam jest nim znacznie mniej.
Taksówkarz miał pewien dziwny problem z fotelami pojazdu. Ulegały one zabarwieniu na różowy kolor. Oczywiście to nie jest normalne, nie było normalnym również to, że fotel nie pozwalał się wyczyścić. Naprawa gwarancyjna powinna wszystko załatwić. Niestety tu pojawił się problem.
Tesla Kristiana była w serwisie aż 11 razy, podczas których spędziła tam 26 dni. To całkiem sporo czasu, zwłaszcza dla kogoś, kto wożeniem ludzi zarabia na życie. Kristian Svindal stracił przez to mnóstwo klientów, czasu i nerwów. Serwis, zamiast usunąć usterkę, usuwał tylko jej objawy.
Taksówkarz stracił nerwy i nadzieję, że cokolwiek uda mu się zdziałać w serwisie. Oddał sprawę do sądu, ale skarżył serwis, a nie producenta. Początkowo nie odniósł zwycięstwa. Serwis wykręcił się bowiem dzięki zastosowaniu cwanego fortelu. Tesla chciała zawrzeć ugodę i wypłacić równowartość 3000 koron norweskich (1170 zł), gdy taksówkarz zagroził bezpośrednio producentowi.
Nici z warunków porozumienia
Ponownie wydawać by się mogło, że to już koniec historii. Porozumienie w sprawie odszkodowania i naprawienia pojazdu na nic się nie zdały. Tesla Model X należąca do Kristiana, ponoć dosłownie odbijała się od serwisów, a problem stale nie był rozwiązany.
Taksówkarz postanowił wystawić rachunek Tesli w wysokości 120000 NOK (około 46700 zł) za czas, w którym nie mógł pracować (po ugodzie). Finalna rozprawa sądowa potoczyła się po myśli Kristiana. Otrzymał on żądaną kwotę, Tesla postanowiła też odkupić Model X od taksówkarza (po cenie wyższej od zakupu).
Ceną, jaką zapłaci za zakończenie sprawy Kristian Svindal jest dożywotni zakaz nabywania pojazdów Tesli. Prześledziłem profil Kristiana na FB, można się tam odwiedzić wielu ciekawych szczegółów. Założył on też grupę pomocy dla podobnie pokrzywdzonych osób. Co ciekawe bohater tej historii nie uważa pojazdów Tesli za złe. Za zły, niekompetentny i nieuczciwy uważa jednak serwis techniczny producenta.
W artykule, z którego zaczerpnąłem fakty, redaktor zwraca uwagę na ciekawą sprawę. W Norwegii jest już znacznie ponad 50000 Tesli. Początkowo marka ta znajdowała się na 4 miejscu jednego z „barometrów” zadowolenia, teraz jest na 50 pozycji. Wnioski nasuwają się same.
Wspomniany artykuł. Profil FB Kristiana.