Szturmowcy z „Gwiezdnych Wojen” w centrum Warszawy? Tak wyglądała premiera elektrycznego Harleya Davidsona4 min czytania
Najlepszym przymiotnikiem określającym premierę nowego HD jest „kosmiczna”. W końcu start sprzedaży tak unikalnego motocykla, jak elektryczny Harley Davidson musiała się wyróżniać w takim samym stopniu, jak sam pojazd. Było intro rodem ze Star Wars, szturmowcy, dużo śmiechu oraz kompletna cisza w momencie przemieszczania się HD LiveWire wewnątrz klubu.
Zaczynając jednak od początku, muszę napisać, że idąc na premierę elektrycznego dzieła Amerykanów, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Międzynarodowa premiera była już dawno, a więc zdjęć oraz filmów w sieci jest dużo. W US miałem już nawet przyjemność dosiąść tego modelu i stwierdzić, że jest odrobinę za mały na 188 cm wzrostu. Polska cena też jest już od dawna znana (146 420 PLN). Zatem po co komu polska premiera i czego miałbym się na niej dowiedzieć? Chyba po prostu tak nietuzinkowy produkt zwyczajnie wymaga oficjalnej premiery.
HD LiveWire
O samym motocyklu pisałem już wielokrotnie, ponieważ jest to na chwilę obecną najlepiej wyglądający oraz najbardziej przemawiający do mnie motocykl elektryczny na rynku. Fakt, że wychodzi spod znaku HD, nadaje mu prestiżu oraz czym tłumaczy i rekompensuje wysoką cenę zakupu.
Względem powyższego artykułu zmieniły się pewne parametry, a niektóre zostały potwierdzone. To, co pozostało niezmienne to ponadprzeciętna stylistyka, na którą nie można się napatrzeć. Trochę jak z dziełem sztuki, można oglądać goje dzinami, a i tak znajdzie się coś nowego, ciekawego.
Technicznie w telegraficznym skrócie:
- 3s do 100km/h
- zasięg od 158 km (później powtarzano ten wynik jako średni)
- Kontrola trakcji, ABS, hamulce Brembo oraz zawieszenie Showa
- 80% naładowania w ciągu 40min przy użyciu stacji ładowania
- 21 km na każde 1h ładowania przy użyciu domowej ładowarki
- H-D Connect, czyli łączenie motocykla do apki (jak dziwnie by to nie brzmiało)
Show must go on
Cała impreza miała nam uzmysłowić, jak ważnym ogniwem dla Harley Davidson jest Livewire. Udało im się stworzyć wizję kamienia milowego, który zamiast dzielić, jednoczy przyszłych użytkowników. Nawiązanie do Star Wars może mieć tutaj znaczenie dwojakie. Z jednej strony kosmiczny pojazd przyszłości, z drugiej marka, którą lubią i znają pokolenia, bez podziałów.
Podczas trwania premiery byli obecni wszyscy 3 dystrybutorzy Harley’a na Polskę, którzy już zacierają ręce na sztuki testowe. Co więcej! 3 sztuki Livewire zostały już zamówione poprzez katowickiego dystrybutora. Brawo! Warszawski oddział może się za to pochwalić taką ikoną, jak Bogusław Linda, który po wielu latach rozłąki z motocyklami zasiadł w siodle właśnie na Livewire.
Dystrybutorzy (Warszawa, Katowice, Poznań) potwierdzili jednogłośnie, że nie założyliby się nawet o 5 zł, że coś takiego, jak elektryczny Harley, powstanie za ich życia. Przyznali również, że zainteresowanie tym modelem jest uniwersalne. Pytają się o niego osoby młode oraz stare, doświadczone, jak i takie, dla których będzie to pierwszy motocykl w życiu.
Dużo pytań, mało odpowiedzi
Choć logo na zbiorniku… to znaczy, obudowie imitującej zbiornik, zapewnia nas, że jest to produkt wysokiej jakości, zabrakło mi czegoś więcej niż tylko zapewnień. Pytania o ceny ładowarek dużej mocy do użytku prywatnego albo ceny i wytrzymałości akumulatorów pozostawały z odpowiedzią „przez 5 lat będzie OK”. Podczas podpisywania umowy na sprzęt o wartości prawie 150 000 zł, chciałbym znać konkrety. Pozostaje zaufać albo poczekać 2 lata na opinię pierwszych użytkowników po czasie.
Jazdy testowe
Odpowiedzi na pytania o jazdy testowe, demo sztuki itp. były równie mgliste. Niby pierwsze motocykle do testów (nie wiadomo prywatnych czy redakcyjnych) mogłyby trafić jeszcze w tym roku. „Pogoda jednak nie sprzyja, zatem umawiałbym się na testy na wiosnę 2020 r.” usłyszałem z drugiej strony od HD Polska. Skoro motocykl posiada liczne systemy kontroli, osobiście nie widzę powodów do obaw. Z drugiej jednak strony rozumiem HD Polska, bo jest to naprawdę drogi i agresywny motocykl.
Niezależnie od tego, czy będziemy musieli czekać do wiosny, czy też nie, pierwsze wrażenia na pewno opiszemy na łamach DailyWeb!