Tesla w 2018 sprzedała 140 000 sztuk Modelu 3. To kropla w morzu3 min czytania
Lepsza sprzedaż niż BMW, Audi, Lexus czy Mercedes. Taki wynik Tesla osiągnęła głównie dzięki Model 3, który święci triumfy za oceanem i nie tylko.
To już nieuniknione – elektryki (z Teslą w czołówce) nigdzie nie znikną. Nie wiem, co musiałoby się stać, abyśmy za naszego życia nie jeździli pojazdami na prąd, w tej czy innej formie.
Zostawmy jednak gdybanie, jak to będzie. Popatrzmy trochę na liczby, co lubię. W sieci pojawiają się wyniki podsumowujące 2018 rok, jeśli chodzi o sprzedaż aut na rynku USA.
Ogólnie rzecz ujmując: rynek rośnie. Konkretnie to o 0.6%. 2018 był 4 najlepszym rokiem w historii USA pod względem zarejestrowanych pojazdów – 17 340 955 sztuk. W sieci możecie zagłębić się w ogromne ilości danych, na przykład tutaj. Ja jednak chciałbym się przyjrzeć bliżej temu, jak radzi sobie Tesla.
w 2017 roku sprzedali 2320 Modeli 3. Z linii produkcyjnej samochody zaczęły zjeżdżać 7 lipca 2017. To daje nam około 386 sztuk na miesiąc. Tym samym Model 3 zajął 262 miejsce na liście najlepiej sprzedających się aut w USA. Trochę słabo. Ale jak pokazał 2018 dopiero się rozkręcali.
Wszyscy słyszeliśmy o wzlotach i upadkach Tesli, jeśli chodzi o ich produkcję. Wszędzie dało się usłyszeć informacje o tym, że Tesla musi się skończyć, bo nie dają rady itp. Ich notowania giełdowe pokazują, że był to rok pełen zawirowań:
A jak to wygląda w liczbach? Model 3 w 2018 roku sprzedał się w liczbie 140 317 egzemplarzy. To około 11 600 sztuk na miesiąc. Właściwie to tyle im się udało wyprodukować, ponieważ rezerwacji złożonych przez przyszłych właścicieli jest o wiele wiele więcej. Co to oznacza? Wzrost na poziomie 5984% oraz zajęcie 35 miejsca, zamiast 262. Model S oraz X są poza pierwszą setką.
Liczby robią wrażenie nieprawdaż? Niestety nie. Nawet, jeśli dodamy sprzedaż Nissana Leafa (około 87 000 sztuk) oraz BAIC EC Series (około 90 000 sztuk), najpopularniejszego samochodu elektrycznego sprzedawanego na rynku chińskim, uzyskamy około 317 000 sztuk. Dużo i mało jednocześnie. Dlaczego mało?
Na całym świecie w 2018 sprzedano około 78 700 000 samochodów. Trzy najlepiej sprzedające się modele elektryczne to jakieś 0.5% globalnej sprzedaży. To pokazuje jak długa droga jest przed jakąkolwiek szerzej zakrojoną elektryfikacją na poziomie światowym. Warto też popatrzeć, jak Tesla radzi sobie z serwisem swoich aut. Ale to materiał na osobny artykuł, a może nawet książkę.
Patrząc jednak bliżej nas, w Europie jest pewien kraj, któremu bardzo blisko do elektryfikacji ruchu kołowego. Bez zaskoczenia – chodzi o Norwegię. w 2018 roku 31.2 % nowych samochodów to auta elektryczne. I nie mówię tutaj o hybrydach. Co trzecie auto sprzedane w Norwegii w 2018 roku było pełnym elektrykiem. Jeszcze wiele lat potrwa, zanim większość tego, co jeździ po drogach zostanie zastąpiona bateryjkami na kołach. Jest jednak nadzieja. Ciekawe ile jeszcze czasu zajmie wynalezienie nowych ogniw ponieważ to jest największa bolączka. Aktualnie najpopularniejsze baterie, czyli litowo-jonowe, konkretnie 18650 są używane w większości pojazdów elektrycznych, nie tylko aut. Baterie litowo jonowe wymyślone zostały w 1980 roku. 39 lat temu. W końcu musi się coś wydarzyć na tym rynku. Zbyt wiele gałęzi przemysłu jest ograniczanych tą technologią.