Wyciekły plany elektrycznego Ferrari – zobacz projekty2 min czytania
Kiedyś takie pomysły wydawały się niedorzeczne. Pisząc „kiedyś”, nie mam rzecz jasna na myśli ubiegłego stulecia, bo wtedy to już w ogóle nikt by o czymś takim nie pomyślał, poza twórcami „Powrotu do przeszłości” oczywiście. Pisząc „kiedyś” mam w tym przypadku na myśli rok 2016. To właśnie wtedy ówczesny szef Ferrari, Sergio Marchionne nazwał pomysł elektrycznego Ferrari jako „obsceniczna koncepcja” i dodał, że prędzej „da się zastrzelić”.
Szanowny Sergio nie przewidział chyba, jak szybko zdanie takie będą pośmiewiskiem, czy też parafrazując jego samego „obsceniczną” opinią. Wszystko za sprawą planów dotyczących elektrycznego Ferrari, które właśnie wyciekły do sieci. Są to dokumenty ze zgłoszenia patentowego.
Oczywiście nie chcąc już zbytnio uderzać w Marchionne – patent to jedno, a wypuszczenie gotowego samochodu to drugie. Obie kwestie dzielą lata świetlne, szczególnie w bardzo szybkich czasach. Sergio Marchionne niestety nie dożył tych projektów, bo zmarł w 2018, a wykończył go rak. Ferrari jednak „jedzie” dalej i wydaje się, że z małym, bo 20-letnim poślizgiem, wjeżdża w XXI wiek. Plany są ambitne, bo zakładają powstanie pierwszego elektrycznego Ferrari do 2025 roku (notabene to więcej niż minęło od wspomnianej wcześniej wypowiedzi Marchionne – jak ten czas się zmienia…).
Nie wiadomo, co tak naprawdę popchnęło Ferrari w kierunku elektryków. Być może chodzi o konkurencję z ich „półki”. Porsche Taycan zostało zaskakująco dobrze przyjęte, nie wspominając oczywiście o Tesli. Warto zaznaczyć, że już w ubiegłym roku włoska firma zapowiedziała przygotowanie hybrydy do 2022 roku, zatem kierunek wydaje się właściwy. Na podstawie projektów, które wyciekły do sieci, można wywnioskować, że będzie to raczej elektryczny GT, niżeli Ferrari 488. W samochodzie można spodziewać się kilku silników, podobnie zresztą jak w Tesli czy Porsche. Każde koło powinno być zasilane osobnym motorem. Zresztą tak jest napisane w zgłoszeniu patentowym:
„Elektryczny pojazd z czterema kołami i czterema napędami, z których każda jest całkowicie niezależna mechaniczne od innych”.
Jak wspominałem od patentu do produkcji daleka droga, ale już teraz warto pochwalić Ferrari, że w ogóle idą w kierunki zielonej mocy.