Morris JE to próba wskrzeszenia legendarnego dostawczaka. Nowy model jest elektryczny, ale tak samo uroczy3 min czytania
Już o tym kiedyś pisaliśmy, ale powtórzymy jeszcze raz. Samochody elektryczne mogą przywrócić do życia nie jeden legendarny pojazd. Tym razem nie mam na myśli sportowej bryki, a dostawczaka, który zrewolucjonizował Wielką Brytanię. Poznajcie Morris JE, który za rok wyjedzie na drogi.
Wspominałem już o tym, że konwersja na elektryka może nie tylko uratować kultowe klasyki, których renowacja nie jest możliwa, może też wskrzesić modele, za którymi tęsknimy i są już niedostępne lub szalenie drogie. To całkiem ciekawa odnoga motoryzacji na drodze do mobilności.
Morris JE naśladuje model J
Zacznijmy od małego dostawczaka, który zrewolucjonizował Wielką Brytanię. Chodzi o Morris J, który zrewolucjonizował gospodarkę, motoryzację i przemysł Wielkiej Brytanii. Jak jeden samochód mógł mieć aż taki wpływ na cały kraj? To proste, chociaż nie był idealny oferował wszystko, czego potrzebowali Brytyjczycy zaraz po II wojnie światowej. Był łatwy w produkcji, stosunkowo tani i oferował sporą przestrzeń ładowacza jak na tamte czasy.
Morris J zadebiutował na targach Commercial Motor Show w Earls Court w Londynie w 1948 roku. Zaledwie rok później, trafił do produkcji i sprzedaży. Z miejsca stał się hitem, głównie był wykorzystywany przez Royal Mail, piekarnie, szpitale, służby państwowe, zakłady produkcyjne i przez całą rzeszę osób pracujących w branżach usługowych. Przez 13 lat wyprodukowano naprawdę sporo, bo 48600 sztuk tego pojazdu. W 1961 został zastąpiony znacznie nowszym i bardziej zaawansowanym technicznie modelem J4.
Morris J ma status pojazdu kultowego również poza granicami Wielkiej Brytanii. Zainteresowanie ludzi zrzeszonych wokół kultu tego modelu spowodowało, że stał się on pożądanym obiektem dla kolekcjonerów. Jest też całkiem dużo klubów zrzeszających osoby, które ten model odrestaurowały i jeżdżą nim na co dzień. Teraz nie muszą już zarywać nocy na internetowych aukcjach, jest szansa, by dostać „nówkę sztukę”. Morris JE to całkiem nowa konstrukcja, która zadebiutuje jako elektryk.
Morris JE wyjedzie na drogi w przyszłym roku
Chociaż firma Morris, który jest tematem tego wpisu, była odpowiedzialna za stworzenie Mini Morrisa, dziś nie ma z nowymi modelami zbyt wiele wspólnego. Firma przerwała kryzys motoryzacyjny jako mała manufaktura. W 2017 roku pojawiły się pierwsze pogłoski o tym, że Morris wyjdzie z cienia i zaproponuje nowy model. Po trzech latach pracy, ten mały zakład jest już niemal gotów do produkcji elektrycznego Morris JE.
Będzie to model bliski oryginału. Morris JE będzie małym dostawczakiem, który ma być skierowany do bardziej majętnych nostalgicznych klientów. Konstrukcja tego pojazdu w dużej mierze opiera się na wykorzystaniu włókna węglowego, co znacząco wpłynęło na obniżenie wagi tego pojazdu. Mimo niewielkich jak na dzisiejsze standardy rozmiarów JE potrafi pomieścić 5,5 kubika ładunku, który ważyć może nawet tonę.
Morris JE będzie oferowany w co najmniej trzech wersjach — jako minibus, pojazd dostawczy lub jako pick-up. Co ciekawe dostawcza wersja będzie posiadała łatwo modyfikowaną karoserię, dzięki czemu będzie można dostosować go do potrzeb, chociażby mikrogastronomii. Nie zabraknie też wszystkich standardów, do których nas już przyzwyczajono, m.in. oświetlenia LED, systemu infotainments.
Dostawczy Morris JE będzie w stanie rozpędzić się do 145 km/h. Zasięg ma wynosił około 320 kilometrów a bateria oferować będzie szybkie ładowanie do 80% w 30 minut. Na ochłodę producenci pozostawili cenę pojazdu, ma ona wynosić około 60 000 funtów, co jest równowartością ponad 300 000 zł. Mimo to nadal można się zakochać Morris JE.
Źródło: oficjalna strona Morris.