Szef Hondy twierdzi, że wodorowe plany Toyoty są niewykonalne3 min czytania
To mogą nie być słowa, na które czekają miłośnicy wodorowych napędów. Pochodzą jednak z tego samego podwórka co Toyota i z firmy, która mierzy się dokładnie z tymi samymi problemami. Szef Hondy zdaje się mieć pewność, że forsowanie wodoru w przypadku Toyoty nie ma sensu.
Nie wdając się w bezsensowne dysputy, oczywiście wiemy, że wodór jako paliwo ma sens i wiele zalet. To, o czym piszemy, pochodzi z ust szefa Hondy — Toshihiro Mibe. To właśnie pod wodzą nowo zamianowanego szefa, Honda pożegna się z udziałem w Formułe 1. Cała uwaga zostanie skupiona na pojazdach elektrycznych. Toshihiro nie szczędzi gorzkich słów nie tylko fanom motosportu, ale również konkurencji. Wydaje się też, że mówi to zgodnie z doświadczeniem firmy. Technologia silników zasilanych wodorem i forsowanie planów opartych na tej technologii ma być czymś bez sensu.
Honda – czysta energia z wodoru, ale nie sam wodór!
Toshihiro Mibe wyjaśnił, że firma badała możliwość zastosowania wodoru jako paliwa w pojazdach osobowych już dekadę temu. Niestety w najbliższych latach nie będzie to dobre rozwiązanie dla pojazdów osobowych.
Według szefa Hondy przeprowadzono badania nad każdym istniejącym sposobem, by zasilać silniki wodorem. Pojawiły się jednak spore problemy i wyzwania techniczne. Dlatego dziesięć lat temu Honda postanowiła wycofać się z walki na tym polu, ta technologia nigdy nie wyjdzie na prowadzenie w komercyjnych projektach.
Mibe wskazuje też na fakt, iż Toyota „jedzie na tym samym wózku” co Honda, jeśli chodzi o pojazdy zasilane ogniwami paliwowymi (FCV, Fuel Cell Vehicles), czyli tych produkujących energię elektryczną z ogniw wodorowych. Obaj producenci dostrzegają potencjał tej technologii, obaj również uważają ją za część swojej strategii rynkowej. Honda ma posiłkować się pojazdami FCV w celu realizacji swojego planu, który zakłada pełną elektryfikację pojazdów do 2040 roku (dla rynku Amerykańskiego).
W zeszłym roku Toyota zaprezentowała model Corolla GR z silnikiem spalającym wodór jako bezpośrednie paliwo. Pojazd ten brał udział w wyścigach i poradził sobie z taką próbą. Jednocześnie firma ma plany wyposażyć w taki napęd hybrydowego Priusa. Zdaje się to wskazywać, że Toyota posiada odpowiednią technologię i jest jej w stanie użyć komercyjnie, czego nie udało się Hondzie.
Pytaniem jednak pozostaje cena takiego pojazdu. Pamiętajmy, że spopularyzowana już przez Toyotę Mirai oraz Hyundaia Nexo technologia ogniw wodorowych okazała się dość droga. W przypadku Mirai to koszt 315 tys. zł Hyundai Nexo to około 255 tys. zł. Miejmy nadzieję, że pojazdy z silnikami bezpośredniego spalania wodoru, będą jednak znacznie tańsze!
Źródło: Inside EV.
pożyjemy zobaczymy
toyota za dobrze sobie radzi nawet w czasie globalnego kryzysu, za dużo zainwestowali w badania nad wodorem, żeby to porzucić, tym bardziej, że biorą udział w kolejnych pracach nad napędami do większych pojazdów we współpracy z innymi. Jeden naukowiec powie, ze nic z tego, a toyota mówi, patrz. Moim skromnym zdaniem kwestia czasu i kierunek wodoru sie wyklaruje
To w zasadzie słowa szefa Hondy, może faktycznie płyną z żalu, że im się nie udało z wodorem 😉