Czy można jeździć rowerem elektrycznym w deszczu? Czy można myć rower elektryczny? Mnie ta zabawa kosztowała 3650 zł [aktualizacja]9 min czytania
Czy można jeździć rowerem elektrycznym w deszczu? Czy można myć rower elektryczny? To dwa pytania, które ostatnio często słyszę. Odpowiedz jest prosta, ale wcale nie taka oczywista. Warto więc pochylić się nad tym tematem.
Dni robią się coraz krótsze, temperatura spada, paliwo drogie a wrześniowe deszcze nie dają żyć. Ostatnie dwa tygodnie to czas, w którym znacznie częściej wykorzystuje mój elektryczny rower. Częściej niż zwykle słyszę też dwa powyższe pytania. Kiedyś odpowiadałem na nie krótko, ale po uszkodzeniu silnika i jego kosztownej wymianie mam dla Was kilka wskazówek.
Czy można jeździć rowerem elektrycznym w deszczu?
Tak, możesz jeździć w deszczu! W zasadzie teraz mógłbyś przejść do odpowiedzi na następne pytanie, ale przeczytaj to do końca, dowiesz się kilku faktów i zaoszczędzisz sobie nerwów.
Kupiłem elektryczny rower i bardzo żałuję, że zrobiłem to dopiero teraz!
Rowery elektryczne stworzono również z myślą o jeździe w deszczu. Nawet w tym ciężkim, w którym nie chce się jeździć, ale czasem trzeba. Trzeba też jednak pamiętać, że nie każdy producent tak samo podchodzi do kwestii zabezpieczenia sprzętu przed deszczem. Redagują jednak w instrukcjach podobnie zasady, jakich powinniśmy przestrzegać.
Zacznijmy od tego, że silnik i podzespoły (jak kable, pilot do sterowania czy wyświetlacz) stworzone są z pewną dozą wodoszczelności lub nawet wodoodporności. To zdanie z gramatycznego punktu widzenia nie ma sensu. Bo skoro sprzęt jest wodoszczelny lub wodoszczelny to penetracja wodą mu nie szkodzi. Niestety z technicznego punktu widzenia to tak nie wygląda. Wodoszczelność lub nawet wodoodporność zależy od siły deszczu, czasu w jakim występował lub czy łączył się z innymi czynnikami jak np. piach, sól lub co gorsza solvent (w zimie), którymi posypane są drogi.
Taka woda z solą lub solventem, gdy dostanie się do uszczelnienia silnika, może zacząć je korodować, lub nawet rozpuścić. Podobnie jest z elektroniką, która jest najbardziej wrażliwa na takie sytuacje.
Fun Fact: Czasami drogi w zimie posypane są solventem (czyli jak nazwa wskazuje rozpuszczalnikiem). Przybiera on postać srogiej chemii — np. takiej, która potrafi po połączeniu ze śniegiem podgrzać podłoże do nawet 55 stopni.
W większości instrukcji pojawiają się więc te same przestrogi:
- Po powrocie do domu, gdy złapał Cię deszcz, odłącz wyświetlacz i baterię (jeśli to możliwe).
- Wytrzyj rower do sucha, pamiętając o najbardziej wrażliwych miejscach jak port baterii, gniazdo komputera czy porty kabli.
- Jeśli jeździłeś w zimie, koniecznie umyj te newralgiczne miejsca wodą i wypukaj drogową sól i piasek.
- Jeśli twój rower nie ma suchego garażu i parkujesz go pod chmurką, spraw mu plandekę. Długotrwała ekspozycja (kilkudniowa) na deszcz to zawsze problem.
Te wskazówki nie mają Cię wystraszyć, ale przedłużyć eksploatację roweru elektrycznego. Producenci naprawdę zadbali o to, by rower sprostał nawet najgorszym warunkom pogodowym. Warto jednak dmuchać na zimne. Oszczędzi Ci to problemów, jakie miałem ja i o których przeczytasz w zakończeniu tego artykułu.
Wiem już, ile kosztuje przejechanie 100 kilometrów elektrycznym rowerem [aktualizacja 2023]
W instrukcji Twojego roweru na pewno znalazły się zapisy odnośnie ochrony roweru przed deszczem. Warto więc je poznać. W zależności od producenta mogą się one różnić. Dla przykładu wspomnę, że Bosch chwali się w instrukcji, że ich silniki spełniają normę IP54. To niewiele i oznacza ochronę przed pyłem i bryzgiem wody z dowolnego kierunku. Shimano wspiera wyższą normę IPX5 (całkowita ochrona przed strumieniem wody płynącej z różnych kierunków z wydajnością do 12,5 litra na minutę). Napędy Brose mogą poszczycić się tu jeszcze wyższą klasą IPX6 (całkowite zabezpieczenie przed strumieniem wody płynącej z różnych kierunków z wydajnością do 100 litrów na minutę). W przypadku rowerów z silnikami w kole jak np. Bafang jest różnie. Wspomniany właśnie Bafang w większości przypadków oferuje ochronę IPX5 dla silników, IP66 dla komponentów i wyświetlaczy oraz IP66 dla baterii. Musicie jednak sprawdzić to sami.
Tuning roweru elektrycznego – wady, zalety i skutki prawne. Ja jednak podziękuję!
Czy można myć rower elektryczny?
Znowu Tak! Można myć rower elektryczny, jest to nawet wskazane. Znowu podlega to jednak kilku zasadom, o których warto pamiętać. Nie ma ich jednak zbyt wiele i przebrniemy przez ten temat naprawdę szybko.
Czysty rower jeździ lepiej. Chodzi tu przeważnie o wszelkie części, które wymagają smarowania lub brudne powodują dodatkowy opór. To wiedzą chyba wszyscy. Rower elektryczny musi być czysty z jeszcze innego powodu. Chodzi o napęd elektryczny i jego elementy. Jak wspomniałem wyżej, podczas jazdy w deszczu i w zimie rower może być atakowany wodą z solą, piaskiem lub chemią drogową (która jest czasami naprawdę mocna). Poszczególne elementy systemu są wodoodporne lub wodoszczelne. Większość z nich nie lubi jednak wody z solą i mocną chemią. Dlatego warto utrzymywać rower w czystości i wypłukać je z roweru.
Jeśli jeździliśmy w terenie, pewnie będziemy chcieli umyć nasz rower również z błota i kurzu. Wtedy należy pamiętać o kilku aspektach mycia roweru elektrycznego, które chronią go tak samo, jak zwykły rower.
Pamiętaj o tym:
- Przed myciem, jeśli to możliwe zdemontuj baterię i wyświetlacz. Jeśli nie ma takiej możliwości, przykryj je dodatkowo folią.
- Używaj tylko renomowanej chemii rowerowej, która jest bezpieczna dla smarów i uszczelnień w rowerze.
- Unikaj myjek ciśnieniowych i silnego strumienia wody z węża ogrodowego. Jeśli już musisz, to nie kieruj go bezpośrednio na silnik, łożyska, złącza kabli ani też na pilot lub wyświetlacz.
- Wiele elementów można umyć przy pomocy szczotek i wilgotnej szmatki. To lepsze rozwiązanie niż bieżąca woda.
- Rower posiada kanały odpływowe (np. z portu baterii). Mimo to po myciu wytrzyj rower do sucha szmatką. Szczególną uwagę zwróć na silnik jego porty i łożyska ze smarem.
Ponownie warto tu zaznaczyć, że producent na pewno opisał właściwie możliwość mycia roweru. Naprawdę warto więc sięgnąć więc do instrukcji. Często takie informacje znajdziemy też na stronie producenta, przykładem jest tu bardzo przystępne poradniki firm Canyon oraz Trek, które warto przeczytać, nawet jeśli masz rower innej firmy.
3650 zł za zalanie silnika
Long Story Short, jak mawiają Amerykanie – 3 miesiące (od pierwszej publikacji tego tekstu w 29.09.2022) temu na wyświetlaczu mojego roweru wyskoczył błąd Error 500. W nomenklaturze systemu Bosch, to wewnętrzny błąd silnika. Poważna sprawa, kontakt z serwisem i brak wsparcia silnika podczas jazdy.
Okoliczności? Jeździłem elektrykiem bez opamiętania w zimie i deszczu. Ponad 800 kilometrów w pół roku od zakupu roweru jako używki. Wcześniejszy właściciel podobno szanował rower, zrobił nim zaledwie 1000 kilometrów. Dwie godziny przed pojawieniem się błędu umyłem rower myjką ciśnieniową. Nie miałem czasu. Nie zdemontowałem nawet baterii i komputera. To chyba moja wina.
Rower wysłany został do serwisu Trek. Skasowano błąd, ale pojawiał się ponownie. Szybki telefon do innych speców — Error 500 – uuuu… pewnie zalana elektronika! Kolejny serwis i wizyta osobista w serwisie w Rudzie Śląskiej. Bosch nie naprawia silników po gwarancji, nie ma obecnie części. Wymiana na nowy albo szukanie używki. Używek nie było (mimo że znalazła się uszkodzona, używana część z innego silnika). Zdecydowałem się wymienić silnik na całkiem nowy z gwarancją (na co dostałem od Bosch zniżkę). Po 6 tygodniach odebrałem sprawny rower… i rachunek na 3650 zł!
Czy to moja wina? Nie wiadomo. Czy takie przypadki się zdarzają? Podobno nie. W jednym z serwisów, do którego dzwoniłem powiedziano mi, że widzieli tylko 4 przypadki zalanego silnika w swojej kilkunastoletniej historii. Czy miałem niefart? Najwidoczniej.
Wiem jedno, rowery elektryczne są odporne na deszcz. Warto jednak stosować pewne zasady przy użytkowaniu. Nie popełnijcie mojego błędu!
Aktualizacja (28.06.2023)
Ten wpis ukazał się pierwotnie we wrześniu 2022 roku. Zasadniczo od tamtego czasu nic się nie zmieniło i treść artykułu dalej jest aktualna. Byłem jednak na spotkaniu zorganizowanym przez Bosch eBike Systems, gdzie mogłem porozmawiać na temat tego jak prawidłowo zabezpieczyć silnik przed kontaktem z wodą.
Udało mi się też pozyskać książkę serwisową Bosch eBike System. Jest w niej naprawdę wiele szczegółów, które przydają się podczas naprawy, używania i serwisowania roweru. Strona 26 wspomnianego almanachu dotyczy czyszczenia roweru i zasadniczo jest jednoznaczna z tym co pisałem w akapicie na ten temat.
Udało mi się też porozmawiać o praktyce używania rowerów ze wspomaganiem elektrycznym. Niestety nie wolno mi tu nikogo cytować, ale przesłanie jest dosyć krótkie. Rowery elektryczne się nie psują — psują je użytkownicy. Jak to możliwe. Niemal każda awaria, którą zajmuje się serwis powstała w wyniki winy użytkownika — jego celowego działania (jak instalacja speedboxów), niewiedzy (jak właśnie zalanie silnika) lub niewłaściwej eksploatacji.
Bosch eBike Innovations 2024 – pokazano nowości dla Bosch eBike Systems. Jest grubo, ale lekko!
Z rozmów, które przeprowadziłem, udało mi się wysnuć jedną ważną myśl. Rower elektryczny trzeba serwisować częściej niż ten zwykły. Aby zabezpieczyć rower przed zalaniem silnika — czy to podczas intensywnych opadów, czy też zwykłego mycia, konieczny jest ponad regularny serwis połączony z kontrolą stanu roweru. Silnik ma miejsca, które przed zalaniem chronione są jedynie dokładnym spasowaniem oraz gęstymi smarami. Jeśli smar wyschnie, zostanie wypłukany, lub zużyty to silnika nic już nie uszczelnia, a to spowoduje w przyszłości jego usterkę.
Dlatego tak ważny jest regularny częsty serwis. Powinien on dotyczyć głównie osi silnika i jego portów komunikacyjnych. Ważne, by pamiętać, że smar traci swoje właściwości wskutek mechaniczny, przez czynniki zewnętrzne jak deszcz czy śnieg z solą, a nawet czas (nawet jeśli nie jest używany).
Nie wiem jak Wy, ale ja dzwonie do mojego ulubionego serwisu i umawiam się na smarowanie 😉 .
Myjka ciśnieniowa? To się nazywa selekcja naturalna.
Zawsze unikam, ale tym razem gonił mnie czas..
Rower elektryczny nie różni się wiele od zwykłego roweru jeśli chodzi o jego mycie. Pytanie czy można myć rower elektryczny to takie samo pytanie czy można myć auto elektryczne? 😂😂😂
Jestem pewny, że nie przeczytałeś tego artykułu. Zwykły rower nie różni się od ebike? Czyli zwykły rower też ma silnik i elektronikę. Producenci pewnie dla żartu piszą, do jakiego stopnia rower jest odporny. No popisałeś się!
Buuuhahahahahahaha….3650 za naprawę roweru…to jeszcze śmieszne czy już żałosne? ??
Jedyna żałosna rzecz, to Twoja wypowiedź. Proszę oszczędź krwawienia oczu i albo zniknij w niebyt albo zacznij wypowiadać się z kulturą.
https://m.youtube.com/watch?v=1qUtBYntSN0
A nie lepszy zwykły rower?
Yyy mam już dwa zwykłe. Kiedyś też faciora kupię 😉
Nie. To tak jakbyś zapytał czy do sklepu po zakupy do sąsiedniej wioski nie jest lepiej iść na nogach.
Serwis rowerów elektrycznych w Rudzie Śląskiej to serwis, dla którego warto przejechać nawet 400km autem. Nie znam lepszego serwisu w Polsce. O ile mówimy o tym samym przy ul. Kupieckiej.
Tak, to ten 😀 . Tylko oni byli zdecydowani mi pomóc.
Rower elektryczny nie jest odporny na deszcz. Żeby twierdzić co napisałeś musiałbyś mieć wieloletnie doświadczenie w oparciu o wiele rowerów. Żaden rower nie jest odporny na deszcz czy jakąkolwiek formę wody. Rozsądne, standardowe zalecenie serwisowe to 1 pełny serwis rocznie. To minimum. Jeśli jeździsz cały rok i w każdych warunkach to tą liczbę 1 trzeba przemnożyć. Minimum 2. Od 15 lat serwisuję cudze rowery, w każdej cenie, do prawie 100 tysięcy za sztukę włącznie. Pracę najpierw wykonywałem w Norwegii, w najbardziej mokrym mieście świata, obecnie w Anglii. Rowery używane przez ludzi w takich warunkach po 1 roku bez serwisu były często w kulawym stanie, niektóre agonalnym. Sprzedawaliśmy elektryki z systemem bion-x, boschem i Yamahą.
Przez cały okres pracy przynajmniej 1elektryk był w serwisie dziennie. Od zupełnie prostych rzeczy jak problemy z okablowanie po zalane baterie ze stojącą w nich wodą aż po zmieloną elektronikę i łożyska w silniku.
To główny powód dlaczego nie kupiłbym gotowego elektryka ani nowego ani tym bardziej używanego.
Zapłaciłeś 3600 za naprawę. Dobrze dla ciebie. Pytanie ilu nabywców używek kupionych po okazyjnych cenach lub nawet mniej okazyjnych dźwignie koszt serwisu o takiej wartości.
Nawet jeśli wszystko elektrycznie jest ok to silnik i tak potrzebuje serwisu plus zestawu serwisowego zawierającego łożyska. To kwota, z usługą, od 1000 do 2000 zł.
Producenci podają że silniki nie wymagają wkładu finansowego. Owszem, w warunkach bez udziału wody. Tylko że w polskich warunkach intensywnej eksploatacji uniknięcie złych warunków nie jest możliwe.
Tyrany w mokrym mieście bosch 2giej generacji miał najdłuższy przebieg 8000 km do rozsypki mechaniki.
Poczytaj o specializedach i silnikach brose. I , koniecznie, o shimano, które nie oferuje praktycznie niczego zamiennego do swoich silników.
Twoje zdanie vs inni. 15 lat serwisujesz rowery – ale Bosch robi silniki dopiero od 2010 a Shimano i Brose od 2014 – cieżko ocenić ile tego doświadczenia jest. Piszesz w jednym zdaniu archaicznym bionx i Brose – powinieneś sam wiedzieć jaka różnica jest w tych dwóch konstrukcjach nawet jeśli piszemy tylko o uszczelnieniach. Propo Brose to te silniki siedziały w niemieckich rowerach miejskich – rekordzista bez problemu przejechał 20K kilometrów (również w zimie i śniegu). Więc nie miałeś chyba za dużo doświadczenia z tymi rowerami – co więcej miałeś doświadczenie tylko z zepsutymi. To tak jakby sprzedawca ze sklepu rybnego mówił, że ludzie kupują tylko mięso ryb.
Jestem na większości for w necie i FB. Do tego artykułu mocno się przygotowałem i zbierałem opinie.
Co więcej zebrałem też wrażenia ludzi, którzy nigdy nie mieli problemów z elektrykiem nawet przy przebiegach rzędu 16k, jeździe w deszczu i górskim bagnie.
Więc jeszcze raz – Ty, którego nie znam vs moje znajome serwisy i osoby.
Czyli kicha z tymi elektrykami, a mam na myśli na przykład takie „cięższe” zastosowanie jak wyprawa z sakwami dookoła Polski. A bywa, że leje kilka dni z rzędu. Kładziesz się spać do wilgotnego namiotu. Rano się budzisz, a tu leje. Permanentna wilgoć w każdym elemencie. Pisałem do różnych przedstawicieli renomowanych marek czy dadzą 100% gwarancję na takie zastosowania swojego e-bika. Albo cisza, albo takie „okrągłe” oświadczenia. Droga zabawka na dobrą pogodę. Ładnie to wygląda na fimikach reklamowych i tyle w temacie.
Wilgoć i deszcz nie szkodą rowerowi. Szkodzi mu woda pod ciśnieniem i brak regularnego serwisu. Jeśli przed wyjazdem serwis Ci go sprawdzi i przesmaruje na nowo wrażliwe miejsca jak oś silnika to nie będzie problemu. Co więcej jeśli masz rower na gwarancji, to gwarancja zostanie uznana w takim przypadku.
kolejny bardzo fajny artykuł i dużo informacji. Dobrze to wszystko wiedzieć jeszcze przed kupnem roweru elektrycznego.
Dziękuje Pani Agato, ciesze się, że ktoś odnosi korzyść z naszych artykułów, wkładamy w nie sporo serca i czasu. Tym bardziej cieszą takie słowa
Panie Danielu, a ten rower który padł od wody pod ciśnieniem to jaki miał stopień wodoodporności? Bo wcześniej Pan pisał, ze był używany tez i w zimie i w deszczu.
Ja się zastanawiam nad kupnem Engwe L20, ale znalazłam tylko w jednym miejscu informacje o jego wodoodporności i było to IP2, wiec prawie nic. Trochę stres jak złapie deszcz, chociaż widziałam testy tego roweru w deszczu i sama nie wiem jak to jest.
Zasadniczo IP54 czyli też nie najlepiej. Niestety ale ten Engwe budzi pewne obawy, gdybym miał polecać to już Fiido będzie lepszy
dzięki!
Z Fiido to ten T1 mi się podoba, ale ma za mocny silnik :/
Jeszcze myślałam o Onesport OT29, on tez ma IP54, ale jest tańszy i nie wiadomo jaka jakość.
Za drogiego tez się boje kupować bo będzie stał czasem pod sklepem czy na mieście.
Nie ma roweru idealnego, trzeba się będzie na cos w końcu zdecydować