Oto Porsche Mission R Electric Concept. Czy tak będą wyglądały elektryczne wyścigi?2 min czytania
Jestem staroświecki – to fakt. Lubię głośne, wrzeszczące, strzelające i piekielnie szybkie samochody wyścigowe i wszelkiej maści bolidy, zaś na elektryczną przyszłość sportów motorowych patrzę z nieskrywaną obawą. Sam fakt, że odrzuca mnie Formula E o czymś świadczy. Czy Porsche Mission R Electric Concept zmieni moje zdanie? No, nie wiem…
Nie zrozumcie mnie źle. Auto wygląda bajecznie (jak na model wyścigowy) i zapewne tak samo się prowadzi, ale brak pobudzającego emocje dźwięku silnika spalinowego, a raczej irytujące wycie przekładni i pisk generatorów, nie wróżą najlepiej. Zapewne nowe pokolenie motoryzacyjnych entuzjastów, które nie posmakuje już dźwięku i charakteru tradycyjnych silników uzna mnie za dinozaura, ale tam samo ja dziś nie rozumiem euforii na punkcie dwusuwów czy silników parowych. Taka kolej rzeczy.
Wracając do głównego bohatera. Ogłoszona pod koniec ubiegłego roku Mission R jest pierwszą w pełni elektryczną koncepcją samochodu wyścigowego Porsche. Gdy popatrzymy, jak krąży po torze, kilka rzeczy szybko staje się oczywistych. Gdyby wideo było wyciszone i nie słyszelibyśmy specyficznego dźwięku silników elektrycznych, nigdy nie zgadlibyśmy, że to „elektryk”. Zdaniem Adama Towlera, zastępcy redaktora naczelnego magazynu EVO, który miał możliwość sprawdzić to auto na torze, Mission R Electric Concept jest mocno ograniczone. Czy celowo? Być może. Moc to „zaledwie” 450 KM, ale zdaniem Porsche jest jeszcze ogromna rezerwa. Poza tym prędkość maksymalna jest ograniczona, więc trudno jednoznacznie ocenić możliwości tego auta. Czy szykuje się kopia Formuły E? Oby nie…
Towler wspomina również, jak emocjonalne i intensywne było doświadczenie za kierownicą Mission R. To nie był jakiś miękki samochód sportowy, ale niezwykle głośny bolid. Podobno było tak głośno i nie do wytrzymania, że konieczne były zatyczki do uszu. Ponadto pochwalił prowadzenie i hamowanie. Pamiętajmy, że układ kierowniczy w samochodach elektrycznych może być odrętwiały, a zmiany kierunku mogą być trudne, ponieważ auta te są dość ciężkie. Bywa, że sam pakiet baterii może ważyć zdecydowanie ponad pół tony! Hamulce są niezwykle ważne i dość trudne do skonstruowania, ponieważ oprócz skutecznego i intensywnego wytracania prędkości, muszą również odzyskiwać moc, gdy tylko jest to możliwe.
Z pewnością nie jest to najlepszy samochód wyścigowy EV jaki powstał, ale jest to świetny znak tego, co nadejdzie. Czy tego chcemy, czy nie. Porsche i wiele innych marek samochodów sportowych, takich jak Audi i Lamborghini, zobowiązało się do elektryfikacji swojej gamy w przyszłości. Ponieważ technologia samochodów wyścigowych nieuchronnie kieruje się do aut produkcyjnych, warto obserwować rozwój elektrycznych bolidów. Kto wie, może elektryczna przyszłość motoryzacji nie będzie aż tak straszna?