Charge Mustang – elektryczny klasyk może być świetny!2 min czytania
Na DailyWeb mamy wielu fanów motoryzacji, wielu z nich pewnie pasjonuje się klasykami. Pewnie kilku z nich dostaje spazmów, czytając o elektrycznym Mustangu. Przyznajcie jednak sami, czy on nie jest świetny?
To już nie ciekawostka a pewien nurt. Widzieliśmy już kilka bezemisyjnych samochodów w „skórze” klasyków. Był Jaguar E-Type Zero, był też Renovo Shelby (którego kokpit stworzyła nVidia) będzie tego pewnie jeszcze więcej. Ford również nie ukrywa swoich planów. Nowe Mustangi mogą być w przyszłości hybrydami lub całkiem elektryczne.
Elektryczny Mustang z 67 roku
Nadwozie samochodu bazuje na modelu z 1967 roku. Jest jednak całkiem nowe. Producentowi udało się uzyskać licencję i aprobatę firmy Ford. To nie bez znaczenia, jeśli chce się oferować tak drogi samochód. Jego cena to około 380 000 dolarów. Oczywiście zależna jest ona od preferencji kupującego i wybranych dodatków. Powstanie 499 sztuk tego pojazdu.
Elektryczny Mustang przyśpiesza do „setki” w zaledwie 4 sekundy. Następne cztery zajmuje mu osiągnięcie maksymalnej prędkości 240 km/h (która jest ograniczona elektronicznie). Prawdopodobnie, zanim model trafi do kupujących, parametry ulegną zmianie. Już pojawiły się przesłanki, że pojazd może przyśpieszać nawet o sekundę lepiej (3.09 sekundy).
Pozostałe parametry również są niezłe. 300 kW silniki wygenerują moment obrotowy rzędu 1200 Nm i moc 536 KM. Bateria to ogniwo 64 kWh, co przełoży się na 320 kilometry jazdy bez ładowania. Pojazd posiada napęd na wszystkie koła, ale możliwe jest odłączenie przedniej osi. Wszystkie komponenty jezdne dostarczy brytyjski Arrival. Ta firma znana jest z planów dostarczenia na rynek masowy elektrycznych samochodów dostawczych. Ich doświadczenie nie jest bez znaczenia, w końcu to byli pracownicy Tesli, Audi, Ferrari, Jaguara, Land Rovera, Formuły E, Williams Martini Racing, Apple oraz kilku innych jak Sony, Wired i AirBnb.
Zbuduje go angielski Charge
Charge Cars to w sumie nie producent samochodów, a startup. Działająca w Wielkiej Brytanii firma, chociaż jest bardzo młoda, ma spore doświadczenie w branży. Oprócz tego, że korzysta z pomocy i wsparcia wspomnianej firmy Arrival, sama również ma utalentowanych pracowników. Zdobywali oni doświadczenie w McLaren, Williams F1, Jaguarze i kilku innych znanych firmach z kategorii automotive.
Chociaż projekt jest ambitny. Wydaje się, że ma spore szanse powodzenia. Charge Cars ma już kolejne plany i weźmie na tapetę kolejnego klasyka. Co to ma być, firma na razie nie zdradza.