Cube Editor Hybrid lekka hybryda z silnikiem Boscha za 15000 zł2 min czytania
Bosch Performance Line SX miał być silnikiem dla elektrycznych e-graveli, e-MTB i wszędzie tam, gdzie liczy się lekka, sportowa konstrukcja. Okazuje się, że na bazie tego silnika wyrosła całkiem nowa grupa rowerów. To lekkie, ale zaawansowane, miejskie hybrydy. Taki właśnie jest nowy Cube Editor Hybrid.
W zeszłym tygodniu pisałem o nowym Canyonie zbudowanym na bazie Bosch Performance Line SX. Taki silnik w gravelu idealnie wpisuje się w koncepcję, którą przedstawił nam na premierze Bosch. Kilku producentów ma zamiar wypuścić jednak z tym silnikiem rowery miejskie. Co najlepsze ma to ogromny sens — lekka hybryda na miasto to coś, co sam skłonny byłbym kupić!
Cube Editor Hybrid
Cube zaprezentował kolejny model, który będzie reprezentował zelektryfikowaną ofertę producenta. Editor Hybrid to rower miejski o smukłej linii, który można by pomylić z analogowym rowerem. To wszystko za sprawą zastosowania systemu Bosch eBike Systems. Rower napędzany jest przez lekki silnik Boch Performance Line SX (250 W, 55 Nm).
W ramie znalazło się miejsce dla akumulatora o pojemności 400 Wh. Do obsługi roweru oddano najbardziej minimalistyczny System Controler z Mini Remote. Oczywiście w przypadku systemu Bosch rower można sparować również ze smartfonem.
Cube Editor Hybrid dostępny będzie w 5 wariantach:
- Cube Editor Hybrid SLT 400X – najbardziej zaawansowany model. Piasta planetarna Shimano Alfine 11-biegowa na pasku Gates. Hamulce tarczowe Shimano Deore M6000. Waga 17,7 kg. Unikalny kolor: goblin´n´glossy. Cena 14 899 zł
- Cube Editor Hybrid SLX 400X – Piasta planetarna Shimano Alfine 8-biegowa na łańcuchu. Hamulce tarczowe Shimano Altus MT200. Waga 17,8 kg. Cena 12 499 zł.
- Cube Editor Hybrid Pro – Przerzutka Shimano Cues 10-rzędowa, Hamulce tarczowe Shimano Altus MT200, Waga 17,2 kg (najniższa w serii). Cena 11 599 zł.
- Cube Editor Hybrid SLX FE – FE oznacza Fully Equipped (rower posiada błotniki z bagażnikiem i pełne oświetlenie LED). Piasta planetarna Shimano Alfine 8-biegowa na łańcuchu. Hamulce tarczowe Shimano Altus MT200. Waga 19,2 kg.
- Cube Editor Hybrid Pro FE – FE oznacza Fully Equipped (rower posiada błotniki z bagażnikiem i pełne oświetlenie LED). Przerzutka Shimano Cues 10-rzędowa, Hamulce tarczowe Shimano Altus MT200, Waga 18,6 kg
Więcej informacji na stronie Cube Editor Hybrid.
Wygląda nieźle ale kosztuje koszmarnie! Nie dziwi, że Bosch zwalnia pracowników. Z takimi cenami pozostanie po marce legenda jak po Grundigu!
Czy kosztuje koszmarnie? Kwestia osobista. Ja uważam, że to lepsza cena niż 20k za Stroemera.
Bosch od rowerów nie zwalania pracowników, wręcz odwrotnie, założył spółkę Joint Venture i przejął 50% firmy Magura. Otwiera się na nowych rynkach (chociaż w Polsce) i rekrutuje ludzi. Pamiętaj, że Bosch od wiertarek, od pralek, od automatyki domowej i rowerów to różne firmy.
Na koniec Bosch nie wyprodukował roweru tylko silnik. Cena zależy od marki Cube nie od Bosch.
E-bike musza stanieć przynajmniej o 50 %, aby to miało jakiś sens. Wystarczy porównać motocykl i rower składający się z kilku rurek, silniczka i bateryjki, aby uzmysłowić sobie jaki to kosmos cenowy. Mam nadzieję, że Chińczycy odeślą niektórych producentow na śmietnik historii, jak było z wymienionym tu Grundigiem, a także Blaupunktem.
Marek, nie odeślą. Producenci zaliczają z roku na rok wzrosty sprzedaży elektryków.
Cena rowerów chińskich wiąże się z wieloma czynnikami, w europie największy ma z tym o czym pisaliśmy w tym artykule:
https://dailyweb.pl/rozladowani/nalot-zabezpieczono-20000-elektrycznych-rowerow/
„kilku rurek, silniczka i bateryjki” – kilka rurek może oznaczać wyrafinowane spawy i materiały jak wysokościowe aluminium oraz carbon. Silniczek to zaawansowane konstrukcje, które cechują się niską wagą i konkretnymi parametrami. Akumulator to kosz nawet 4000 zł.
Warto zapoznać się z materiałami promocyjnymi producentów. Odwiedzając fabrykę amortyzatorów FOX, osoba która oprowadza częstuje gości zawsze frazą – robiąc amortyzatory do motocykli nauczyliśmy się pracy. Robiąc je do rowerów nauczyliśmy się dokładności. To dużo świadczy o tych kilku „rurkach”.
Rower bez przedniego amortyzatora? To jakieś nieporozumienie, to czysty masochizm. W naszym kraju nie ma miejsc aby komfortowo jeździć na takim sprzęcie. Zawsze znajdą się nierówności więc szkoda nadgarstków.
Przesadzasz, mam kilka rowerów. Tylko jeden ma amortyzator. Nic mnie nie boli, nie mam żadnych problemów nawet podczas tras +150 km.
Jazda na analogowym, sztywnym gravelu po szutrze 30 km/h na godzinę, mazurskimi lasami, to jedno z moich najpiękniejszych rowerowych przeżyć.
I to jest młodość, która niestety przemija. Nawet gdyby siodełko było z drewna też by nic nie bolało. Niestety im więcej wiosen tym bardziej wszystko boli. Dla mnie obowiązkowo amortyzator i sztyca pantografowa 🙂
Dokładnie. Młodość do brak doświadczenia i rezygnacja z komfortu aby tylko zejść z ceny zakupu.
Ja jeżdżę na amortyzatorze 120 mm i oponach 2.4 ” po umownie pojętej szerokiej Warszawie i nawet jeżdżąc tylko po ulicach i ścieżkach rowerowych co dziennie widzę jak amortyzator pracuje w zakresie 4-6 mm. Gdyby nie amortyzator to wszystkie te nierówności by się przenosiły na moje ręce, na nadgarstki , barki i głowę. Nie jest to ani przyjemne ani zdrowe.
Zatem więc kupowanie roweru bez amortyzacji uważam za masochizm a kupowanie gravela, bo jest teraz taka moda, uważam za głupotę.
Robert masochizm to jest czytanie takich komentarzy jak twój. Głupota to jest patrzenie komuś w miniaturkę i ocenianie przez ten pryzmat wieku i doświadczenia. Chyba zbyt często cie boli głowa na rowerze mimo amortyzatora. Panuj nad tym co piszesz w komentarzach, zwłaszcza gdy nie masz odwagi posługiwać się nazwiskiem.
Młodość? Ja mam 40-stke na karku. Mam kolegów na emeryturach, którzy na sztywnych szosach jeżdżą. To co dla ciebie jest czymś obowiązkowym, dla kogoś innego jest całkowicie niepotrzebne.