Tuning roweru elektrycznego – wady, zalety i skutki prawne. Ja jednak podziękuję!9 min czytania
Każdy, kto raz wsiadł na rower elektryczny, zastanawiał się czy jest możliwość, by taki rower jechał szybciej. W większości przypadków odpowiedz brzmi: tak. Zdradzamy jednak kilka szczegółów dotyczących eksploatacji, przepisów prawa i praktyki poruszania się takimi pojazdami. Okazuje się, że tuningowane rowery lub te z mocniejszymi silnikami mogą stworzyć też dużo problemów.
Wielokrotnie podkreślałem w publikowanych przez nas materiałach o tym, że nasze prawo drogowe nie nadąża za realiami i zmieniającym się rynkiem. Gdy kupiłem pierwszy elektryczny rower, w mojej głowie pojawiła się myśl — co gdybym zdecydował się na tuning i mógł jechać szybciej? W tym artykule zdradzam przemyślenia i powody, dla których się na to nie zdecydowałem.
Rower elektryczny w myśl prawa
Rower elektryczny w myśl prawa nadal jest zwykłym rowerem. Musi jednak spełniać kilka prostych założeń:
- Silnik roweru może mieć maksymalnie 250 W.
- Silnik wyłącza się po przekroczeniu 25 km/h.
- Brak manetki „gazu”, silnik działa tylko przy obrocie korby.
- Architektura systemu zasilania maksymalnie do 48V.
Silnik o mocy 250 W wydaje się naprawdę słabym. W praktyce silniki centralne Bosch eBike Systems czy Shimano Steps w peaku (czyli w szczycie) potrafią działać nawet z mocą 800-900 W. Bez przegrzewania się i nawet przez dłuższy czas.
Co oznacza limit prędkości 25 km/h? To nie jest prędkość, którą osiąga rower. To prędkość, do której pracuje silnik. Po jej osiągnięciu wyłączy się on, a dalej liczyć musimy na siłę własnych mięśni. Jeśli kondycja pozwoli, nie ma więc problemu z poruszaniem się takim rowerem 30 km/h i szybciej (przy czym to trochę trudne, bo rowery elektryczne są przeważnie cięższe z racji budowy, od tych tradycyjnych).
Wszelkie rowery, których silniki są mocniejsze niż 250 W, mają manetkę gazu lub nie przerywają swojej pracy po osiągnięciu 25 km/h, nie są więc z punktu widzenia prawa rowerem.
Dwie dodatkowe kategorię w EU:
Unia Europejska stworzyła wytyczne i dwie kategorie pojazdów:
- L1e-A – rower z silnikiem wspomagającym jazdę (bez manetki), którego moc ma maksymalnie 1000 W. Potocznie nazywany S-Pedelcem. Wiele europejskich krajów dodusza prawnie takie rowery. Ich prędkość ograniczona jest do 45 km/h. W wielu krajach konieczne jest zarejestrowanie, a nawet ubezpieczenie takiego pojazdu. Dodatkowo kraje regulują, gdzie można się nimi poruszać. Przykładem są Niemcy. Rower typu S-Pedelec nie może poruszać się po ścieżkach rowerowych, musi mieć pełne oświetlenie i lusterka oraz posiadać ubezpieczenie i tablicę rejestracyjną.
- L1e-B – pojazdy mogą posiadać manetkę gazu oraz silnik o mocy do 4000 W (4 kW). To w praktyce elektryczne skutery klasy 50 cc.
W naszym kraju teoretycznie istnieje możliwość kupna roweru typu S-Pedelec. Wymaga on jednak zarejestrowania, tak jak ma to miejsce w przypadku skuterów typu 50 cc. Słyszałem o tej możliwości wielokrotnie, nie znam przypadku, który potwierdza taki stan. Producenci mają w ofercie takie pojazdy i sprzedają je w naszym kraju. Nawet pracownicy firmy Bosch, mówili mi, że zarejestrowanie takie pojazdu nie jest już problemem. Podlega on wtedy takim przepisom jak motorower.
Tuning roweru elektrycznego wydaje się atrakcyjny
Patrząc na to jak skonstruowany jest rower elektryczny i na to co pozwala jego silnik, wydaje się bardzo atrakcyjnym próba ingerowania w parametry jazdy. W zależności od napędu może to być łatwe lub wymagać wiedzy i dodatkowych narzędzi.
Rowery z centralnym silnikiem od Bosch, Yamaha, Brose, Fazua, czy Shimano stwarzają więcej problemów z tuningiem. W ich wypadku stosuje się specjalne dodatkowe urządzenia — jednym z przykładów jest tutaj najpopularniejszy na rynku Speedbox. Urządzenie podpina się bezpośrednio do magistrali silnika, więc trzeba go w pewnym stopniu rozebrać. Jego oprogramowanie oszukuje sterownik systemowy, co umożliwia ściągnięcie limitów i poruszanie się z pełną mocą silnika.
W przypadku wielu chińskich firm wystarczy posłużyć się sekwencją przycisków, aby odblokować możliwości jazdy z większą prędkością. Testowałem kiedyś rower marki Fiido M1 – w ciągu 5 sekund można było odblokować w nim możliwość wspomagania jazdy powyżej 25 km/h, przy mojej wadze 95 kg, rozpędzał się on do 32 km/h bez pedałowania (rower miał manetkę) i do około 37 km/h gdy pedałowałem.
Wiele osób postanowiło też wymienić silnik w tylnym kole, na mocniejszy niż legalne 250 W. Tu ogranicza nas już tylko zasobność portfela. Można zdecydować się na silniki o mocy od 350 W do nawet 6 kW (chociaż i to nie jest granicą). Taki sprzęt wymaga jednak odpowiednio mocnego akumulatora oraz sporo miejsca na jego zamontowania. Rowery o takich parametrach zwracają już jednak na siebie uwagę, rozpędzają się do bardzo wysokich prędkości i nierzadko kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych. Taki sprzęt nazywamy potocznie monsterbike’ami. Oczywiście, nie trzeba się decydować na tak mocny silnik — większość osób będzie zadowolonych z tego o mocy od 350 W do 750 W.
Na YouTube pełno jest też podobnych filmów. Rowery z silnikami centralnymi nie mają problemu z osiągnięciem 45 km/h czy nawet 60 km/h, a i to nie jest granicą ich możliwości. Wyższa prędkość jazdy jest bardzo atrakcyjna, tuning wydaje się wiec naturalną koleją rzeczy po zakupie roweru.
Tuning roweru elektrycznego z punktu widzenia prawa
Ważną kwestią jest z punktu widzenia użytkownika odpowiedzialność prawna z używania tuningowanego roweru. Obojętnie czy dodamy mu manetkę gazu, zdejmiemy blokady prędkości czy wymienimy silnik na większy, taki rower nie jest już rowerem.
W związku z powyższym poruszając się tuningowanym rowerem elektrycznym lub rowerem, który nie spełnia wymogów odnośnie mocy, manetki gazu lub sposobu pracy narażamy się na konsekwencje wynikające z 94 Art. Kodeksu Wykroczeń, to jest: Prowadzenie pojazdu bez uprawnień lub prowadzenie pojazdu niedopuszczonego do ruchu.
Konsekwencje tego mogą być dotkliwe. Osoba jadąca tuningowanym rowerem, nie posiadając uprawnień, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1500 złotych. Przy czym warto pamiętać, że jeśli sprawa trafi do sądu, grzywna może wynieść nawet 30,000 zł. To samo dotyczy nie tylko braku uprawnień, ale również dopuszczenia pojazdu do ruchu. W razie popełnienia wykroczenia, o którym mowa, orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów.
To nie koniec, promocje się kumulują. Do powyższego można też dodać:
- Mandat 100 zł za poruszanie się po ścieżce rowerowej pojazdem do tego nieuprawnionym.
- Mandat 100 zł za brak kasku.
- Mandat od 230 zł do 1160 zł za brak aktualnego ubezpieczenia OC.
Oprócz odpowiedzialności prawnej, ciąży na użytkownikach tuningowanych rowerach również odpowiedzialność cywilna. Chodzi tu o sytuacje, w których dochodzi do wypadku z udziałem takiego roweru. Przeciwko sprawcy wypadku świadczyć będzie również kwestia poruszania się takim pojazdem.
Ubezpieczyciel ma prawo odmówić pokrycia kosztów naprawy czy wypłaty odszkodowania jeśli on lub Policja wykryje tuning. To dotyczy już nie tylko sprawcy, ale również poszkodowanego.
Czy rowery podlegają kontroli?
W krajach takich jak Wielka Brytania, Niemcy czy Francja można zaobserwować narastające kontrole rowerów elektrycznych. Kraje te karają i zapobiegają takim przypadkom. W przypadku naszego kraju, chociaż prawo jest jednoznaczne, do podobnych kontroli raczej nie dochodzi.
Można natrafić na pojedyncze przypadki karania za tuning roweru elektrycznego. Te kary raczej nie były dotkliwe. Na jednej z popularnych grup na FB dotarłem do relacji użytkownika, którego rower zabrano nawet do sprawdzenia, czy został poddany modyfikacjom. Nie udało się tego faktu potwierdzić, traktuje go wiec jako miejską legendę. Czy w przyszłości czekają nas dodatkowe kontrole? Sądząc po tym co dzieje się na drogach, pewnie tak.
Tuning roweru elektrycznego z punktu widzenia serwisu
Ciekawą kwestią jest też aspekt serwisowy tuningowanego roweru. W przypadku rowerów z silnikiem centralnym renomowanych firm sprawa mocno się komplikuje. Posiadam rower z silnikiem Bosch. Dlatego dokładnie zgłębiłem temat.
Bosch eBike Systems rozpoczyna nowy sezon szkoleń dla dealerów. Zapisz się już teraz!
Producent silnika jasno daje do zrozumienia, że nie popiera i nie zgadza się na modyfikacje. Instrukcje dla serwisów i sprzedawców są klarowne — zero tolerancji. Serwisy muszą (inna sprawa czy tak robią) odmówić instalowania takich urządzeń. Jeśli podczas serwisu zostaną wykryte modyfikacje lub urządzenia jak Speedbox, serwis zostanie przerwany i wznowiony dopiero po pisemnej zgodzie klienta na przywrócenie roweru do stanu zgodnego z ustawą (czytaj usunięciu tuningu).
Przyznam się tu, że kupiłem moduł do tuningu. Mój ulubiony serwis Treka w Oświęcimiu (GOOD SPORT) odmówił jego instalacji. Poinformował mnie też o jego skutkach prawnych i technicznych. To dało mi do myślenia i finalnie odwiodło od decyzji.
Kupiłem elektryczny rower i bardzo żałuję, że zrobiłem to dopiero teraz!
Miałem okazje rozmawiać nieformalnie o tym procederze z przedstawicielami i szkoleniowcami firmy Bosch. Oprócz skutków prawnych można również doszukać się pewnej zależności. Rowery z chipem tuningowym wykazywały w testach znacznie bardziej zdegradowaną baterię niż te fabryczne. Były też przypadki całkiem uszkodzonej baterii. To wieści zostawiamy jednak w formie ciekawostki, bo nie są one autoryzowane przez oficjalne źródła.
Tutaj oficjalne stanowisko dla rowerów z Bosch eBike Systems.
Tuningować, czy może jednak nie?
To pytanie pozostawiamy bez podpowiedzi. Oczywiście korzyści z tuningu roweru elektrycznego są oczywiste — większa prędkość i lepsza zabawa. Z drugiej strony ryzyko mandatów, odpowiedzialności oraz problemy z serwisem i eksploatacją roweru.
Obiecałem na wstępie, że nie będę nikogo oceniał. Dlatego decyzja zostaje w Waszej kwestii. Wart jednak wiedzieć i o wszystkim, co napisałem.
z całym szacunkiem ale wolałbym się dowiedzieć czy elektryczny rower może stać pod chmurką gdy jestem w pracy a nie mam możliwości go schować w suchym. Zakładam, że nie no ale właśnie słabo się orientuję więc proszę o radę eksperta w tej materii 🧐
Śpieszę z odpowiedzią https://dailyweb.pl/rozladowani/czy-mozna-jezdzic-rowerem-elektrycznym-w-deszczu/
Long story short – tak, ale to zależy 😉
Po drogach jeżdżą samochody o mocy 400 km, 500 km i mocniejsze. Rozwijają prędkości przekraczające 300 km/h. Tymczasem ustawodawca ogranicza prędkość roweru do 25 km/h. Jprdl
Z jednej strony Cię rozumiem, ale z drugiej strony rower elektryczny musi posiadać ograniczenia i jest ku temu wiele logicznych powodów. Faktem jest jednak, że Amerykanie i niektóre europejskie kraje dopuszczają prędkość 32 km/h i to jest dobry krok.
czyli oprócz dylematu moralnego, nie ma żadnych minusów… ok. czyli zamawiam i montuje … a ta reszta to opowieści z mchu i paproci …
Tak się rozpisałem, a Ty kompletnie nie zrozumiałeś. Po pierwsze dwa razy podkreśliłem, że osąd i dylematy moralne nie są brane w tym tekście pod uwagę. Utrata gwarancji, odmowa serwisu, ryzyko problemów prawnych – jeśli to nie są minusy, to co zalety?