Elektryczny Trek Fuel EXe ma silnik z technologią łazika księżycowego i pozwoli usłyszeć uspokajający szum lasów6 min czytania
Tak wiem jak to brzmi. Trek używa takiej narracji jednak celowo. Nowy silnik, który stoi w opozycji do pozostałych produktów firmy daje nowe możliwości. Ciekawy jest też przedział cenowy Trek Fuel EXe startuje od 31500 zł a kończy na 73000 zł!
Trek przygotował wiele elektrycznych i elektryzujących nowości na ten rok. Jednym z pierwszych nowych rowerów elektrycznych, które ujawnił jest Trek Fuel EXe. Charakteryzuje się on, tą samą świetną geometrią co w przypadku analogowego modelu Fuel oraz świetnym balansem między mocą, dynamizmem jazdy a jego naturalnym charakterem. Zasługą jest tu nowa i dość unikalna jednostka napędowa TQ HPR50. Zresztą nie uprzedzajmy faktów.
Trek Fuel EXe z silnikiem TQ HPR50
Trek dosyć odważnie wszedł w rynek, którego jeszcze dwa lata temu nie istniał. To rowery z pełnym zawieszeniu z elektrycznym silnikiem o niskiej wadze względem konkurencji. Jak niskiej? W cenie podstawowego modelu Trek Fuel EXe za 32 500 zł dostajemy rower o wadze 19,9 kg. W tej samej cenie można nabyć porównywalny model Rail z silnikiem Bosch o wadze 23,9 kg. To aż 4 kg, kumacie CZTERY — za tą samą kasę! To jednak dwa różne rowery, EXe wspomaga jak elektryk i jest cichy jak analog.
Na początku był las. Potem były szlaki. A na końcu pojawiły się rowery górskie. Hardtaile do szybkiej jazdy. Full suspension do ostrej jazdy. Zwinne z krótkim skokiem. Potężne z długim skokiem. Elektryczne o ogromnej mocy A teraz jest Fuel EXe. Zrodzony, by wyjść ponad normę, zjednoczyć różne światy i wynieść Twoje przejażdżki na wyższy poziom z cichym wspomaganiem, którego praktycznie nie usłyszysz w lesie. Fuel EXe ucieleśnia wszystkie Twoje oczekiwania wobec maszyny na singletracki. Ten elektryczny rower górski pozwala Ci na więcej, a jednocześnie nie przeszkadza w obcowaniu z naturą.
Znaczącą różnicą w projekcie tego roweru jest nowa centralna jednostka napędowa. Rower wygląda prawie jak jego analogowa wersja. To dzięki silnikowi TQ HPR50.
Firma TQ jest znana rowerowym świrom. Dotychczas kojarzyła się z jednym z najmocniejszych centralnych silników — TQ FLYON HPS120s skonstruowanych dla Haibike, który rozpędza się w terenie nawet do 70 km/h. W tym miejscu wspomnę, że nie wiedząc czemu, szukając informacji o tej jednostce w polskojęzycznym internecie, spotkacie się niesłusznie z jedynie złymi opiniami. Kilka przypadków awarii silnika wpłynęło na niepochlebną opinię o marce. Mogły w tym pomóc również problemy z serwisem. To naprawdę drogie maszyny, których sieć sprzedaży i napraw nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięta. Nie mniej, zagraniczni użytkownicy mają dużo lepsze zdanie o silnikach TQ FLYON HPS120s.
Teraz niemiecka firma przygotowała dużo spokojniejszy model, który ma kusić zwłaszcza niezrównaną dynamiką, ciszą i po wyłączeniu systemu praktycznie bezoporową jazdą.
Sercem przekładni TQ-Group do rowerów elektrycznych jest moduł HPR50, czyli przekładnia falowa o momencie obrotowym 50 Nm. Czym jest przekładnia falowa? Jest to stosunkowo prosty, ale pomysłowy mechanizm napędowy, który działa podobnie do silnika obrotowego, ale jest bardziej wyrafinowany. Wewnątrz znajdują się trzy koncentryczne elementy precyzyjne: generator fal eliptycznych, wewnętrzny elastyczny wielowypust i wielowypust okrągły, które wspólnie napędzają rower, a jednocześnie są niewielkie i lekkie. W porównaniu z klasycznymi przekładniami zębatymi i pasowymi przekładnia falowa ma mniejszy rozmiar, jest mocniejsza, pracuje bardziej płynnie i jest trwalsza.
Ze względu na ich precyzję, trwałość i niewielki rozmiar przekładnie falowe, a w szczególności napędy z przekładnią falową TQ, są stosowane w przemyśle kosmicznym, lotnictwie, medycynie i robotyce. Z tych samych powodów, dla których sprawdzają się one w lądownikach księżycowych i robotach chirurgicznych, świetnie radzą sobie także w rowerach elektrycznych.
Jednostka ta ma moc 300 W. Będzie to więc kolidowało z polskimi przepisami drogowymi, które ograniczają moc roweru elektrycznego do 250 W. Jesteśmy jednak daleko od osądów. Silnik oferuje 50 Nm momentu obrotowego. System wspomaga jazdę standardowo do 25 km/h. Sam silnik jest lżejszy o ponad kilogram od podobnych jednostek Boscha i Shimano. Od podobnie małego Fazua Ride 60 jest lżejszy o prawie 200 gramów — nieźle!
Silnik jest wyjątkowy pod względem budowy. Przekładnia falowa nie posiada pasów transmisyjnych i przekładni zębatych. Jego praca jest więc bardzo cicha i w zasadzie nie posiada konkurencji pod tym względem. Trek wskazuje tu też na kolejny parametr — tonalność, czyli percepcję dźwiękową.
Kiedy mowa o dźwięku, nie tylko decybele się liczą. Wartki nurt rzeki lub wiatr hulający w koronach drzew potrafią być równie głośne podczas pomiarów, ale nie rozpraszają w czasie jazdy. Sprowadza się to do czegoś, co nazywa się tonalnością.
W uproszczeniu, pomiar tonalności hałasu pozwala stwierdzić jak irytujący i odczuwalny jest określony dźwięk. To różnica między szelestem gniecionych pod oponą liści a piskiem hamulca.
Tonalność mierzy się w jednostkach tonalności, czyli „tu”. Dźwięków poniżej 0,1 tu ludzkie ucho nie rejestruje, a te powyżej 0,4 tu potrafią skutecznie zatruć życie.
Silnik Fuel EXe został wyregulowany pod kątem charakterystyki tonalnej i osiąga wynik poniżej 0,2 tu, czyli jest pięć razy mniej zauważalny niż inne rowery z lekkim wspomaganiem. Dzięki temu nie usłyszysz irytującego wycia, które towarzyszy większości silników rowerów elektrycznych i możesz cieszyć się momentem oraz naturą.
Trek Fuel EXe – cicho, lekko i przyjemnie!
Trek określił przeznaczenie nowego Fuel EXe jako modelu, który nadal daje zastrzyk mocy, ale pozwala poruszać się leśnymi ścieżkami w ciszy i harmonii. To faktycznie nowe rozdanie na rynku, które może spodobać się wielu osobom, które dotychczas uważały rowery elektryczne za ociężałe i głośne.
Nowy system napędowy to nie tylko silnik. W jego skład wchodzi lekki akumulator 360 Wh o wadze zaledwie 1885 gramów. Producent nie podaje tu zasięgu. Liczą się bardziej godziny pracy, to od 2 godzin z maksymalnym wspomaganiem do aż 5 godzin, gdy silnik jest minilanie obciążony. Jeśli ktoś uważa, że to mało, to Trek razem z TQ HPR50 pozwala na zastosowanie Range Extendera w formie akumulatora bidonowego. To dodatkowe 160 Wh, co zwiększa o 44% zasięg.
W górnej ramie znalazło się miejsce dla 2-calowego wyświetlacza informacyjnego. Jest on doskonale czytelny i daje dostęp do podstawowych danych telemetrycznych oraz pozwala zmienić poziom wspomagania. Pilot na kierownicy jest równie minimalistyczny, ale wspiera również funkcję Walk Assist.
Więcej danych i funkcji realizowanych jest za pośrednictwem dedykowanej aplikacji. Pozwoli ona zmienić i zmodyfikować jeden z trzech trybów jazdy, pozwoli zaplanować trasę (z uwzględnieniem stanu baterii), przeglądać statystyki jazdy wraz z ich historią oraz połączyć się z serwisami Komoot, oraz Strava.
Najtańszy z modeli Trek Fuel EXe to koszt 31 499 zł, w najdroższej konfiguracji – 72 999 zł.
Więcej informacji na temat gamy modeli można znaleźć na stronie Trek. Więcej informacji o samym silniku TQ HPR60.
Flyon – kilka awarii i to tylko w polskojęzycznym internecie?! Serio?
To w sumie nie artykuł tylko raczej przetłumaczona broszura Treka z kilkoma komentarzami
I rower, choć bardzo ciekawy, to absurdalnie wyceniony, bo pierwszy model, który ma sensowny osprzęt – 9.8 XT – kosztuje 46 tys. zł. Szaleństwo.
Na szczęście są na rynku bardzo fajne lekkie elektryki (czyt. lekkie jak na elektryki) np. Specialized Turbo SL (choć tu też silniki nie są bezproblemowe), czy Orbea Rise.
Flyon — przecież napisałem polskojęzycznym, nie masz tam słowa „tylko”. W zagranicznych serwisach również znajdziesz niepochlebne opinie. Znajdziesz też odpowiedzi serwisów i wiele innych opinii — np zadowolonych użytkowników, którzy uwielbiają tę konstrukcję. U nas spotkałem tylko głosy krytyki. W serwisie, w którym ostatnio zostawiłem mój rower mają Flyona i twierdzą, że świetna konstrukcja — ufam im. Jeśli masz inne doświadczenia, chętnie wysłucham i poszerzę horyzonty o wiedzę właściciela.
Przetłumaczona broszurka? W tym tekście jest więcej autorskiej treści niż konkurencyjnych publikacjach. Pamiętaj też, że to forma newsowowa o premierze na rynku, więc musi się opierać na danych producenta i tym, co chce przekazać oraz do kogo kieruje rower.
Co do ceny, nie my ją ustalamy. Różnorodność na rynku powinna cieszyć, nie smucić. Co do Orbea i Speca, które wymieniasz, to pamiętaj, że tu inne jest podejście do tworzenia roweru. Trek miał być cichy i niezauważalny w pracy — ani napęd Shimano z Orbea Rise, ani Brose ze Speca takie nie są.
A tam nie ma użytkowników, są tylko nie na naszym biednym rynku.
„Sam silnik jest lżejszy o ponad kilogram od podobnych jednostek Boscha i Shimano. Od podobnie małego Fazua Ride 60 jest lżejszy o prawie 200 gramów — nieźle!”
To nie można było kurła napisać ile waży tylko takie wybiegi z dupy nic nie mówiące?
Wow, akumulator 2 razy mnieszy, więc jego 2 razy mniejszą waga nie jest żadna rewelacją. 2 godziny można sobie w…bajki włożyć.
A co dla normalnego czytelnika wnosi waga samego silnika? Przecież lepiej napisać ile zaoszczędzono niż podawać wagę, do której nie wiadomo jak się odnieść.
Jeśli kupisz tego Treka, zrobisz niezależne, wielowątkowe testy to chętnie przedstawię Twoją opinię. Na razie opierać się jednak będę na informacji prasowej.